Konserwanty w kosmetykach uważane są za niezbędny składnik, który przedłuża ich trwałość i zabezpiecza przed zakażeniami mikrobiologicznymi. Stosowanie substancji konserwujących spotyka się również z negatywną opinią zwolenników naturalnych kosmetyków.
Głównym składnikiem każdego kosmetyku jest woda oraz składniki organiczne. Jest to idealne podłoże do rozwoju grzybów, bakterii i innych drobnoustrojów, z którymi radzą sobie m.in. konserwanty. Z jednej strony służą więc one skórze, a z drugiej przyczyniają się do obniżenia jakości kosmetyku. Z czasem zmienia się jego barwa, tworzy się osad, pojawia nieprzyjemny zapach i następuje utrata właściwości leczniczo-pielęgnacyjnych.
Firmy farmaceutyczne prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowszych preparatów do pielęgnacji ciała: kremów, balsamów, żelów, które zachowują coraz dłużej świeżość, przyjemny zapach i właściwą konsystencję. Jak to się dzieje? Zachowanie czystości mikrobiologicznej produktu jak najdłużej, czyli czystość w momencie wyprodukowania oraz odporność na zakażenia w trakcie magazynowania i użytkowania danego wyrobu jest dla producentów ściśle określone i narzucone przez normy czystości. Dlatego wyprodukowanie takich kosmetyków odbywa się wręcz w sterylnych warunkach. Jednak realne zagrożenie zakażeniem kosmetyku pojawia się w momencie jego otwarcia i rozpoczęcia użytkowania.
Aby przez ten czas przedłużyć i zabezpieczyć trwałość kosmetyków dodaje się do nich właśnie tzw. konserwanty, aby produkt pozostał w takiej czystości w jakiej był wyprodukowany. Każda substancja konserwująca powinna spełniać pewne kryteria, co jest w Polsce regulowane prawnie.
Obowiązuje nas lista substancji konserwujących dozwolonych do stosowania w kosmetykach. Niestety żadna znana substancja konserwująca nie spełnia wszystkich kryteriów. Stosowanie konserwantów spotyka się z brakiem akceptacji i negatywną opinią zwolenników naturalnych kosmetyków. Tylko, że takie kosmetyki bez środków przeciwdrobnoustrojowych stwarzają ryzyko zakażenia skóry i nie mogą być zbyt długo użytkowane.